Będąc wczoraj na małej wyciecze rowerowej, trafiłam na znaną wszystkim dawnym, obecnym i przyszłym studentom, Górkę Kortowską. Nocna panorama Olsztyna naprawdę potrafi zrobić wrażenie. Tysiące kolorowych punkcików, ruchliwe światła samochodów i linia horyzontu przecinana co rusz albo jakimś zabytkiem albo ścianami najwyższych bloków. Z drugiej strony błyszcząca się w świetle księżyca tafla Jeziora Kortowskiego.
Nie widać brudu, korków, dziurawych ulic.
Taki Olsztyn kocham.
Choć nijak nie pasuje do niego hasło "Przestrzeń radości". Mimo że rano znów będę przepychać się zapchanym autobusem po zakorkowanych ulicach. Na przekór tym, którzy w swoim mieście potrafią widzieć tylko wady...
Czasami dobrze sobie popatrzeć na inny Olsztyn i nabrać dystansu do tego wszystkiego, co jest na dole. Koniec końców, ważniejsze są dla mnie w Olsztynie takie widoki niż budowa nowej drogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz